|
TOP NASTOLATKI Forum tylko dla dziewczyn :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
CrazyM
Administrator
Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 2281
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z mojej małej ojczyzny:)
|
Wysłany: Nie 13:25, 02 Wrz 2007 Temat postu: straszne historyjki... |
|
|
Piszcie jakieś straszne historie, takie zeby nam ciarki po plecach przeszły, możecie zmyślać, ruszcie wyobrażnią....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lee
Super Moderator
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 1419
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:31, 02 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
hmm.... postaram sie cos wmyślić :d
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CrazyM
Administrator
Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 2281
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z mojej małej ojczyzny:)
|
Wysłany: Nie 9:28, 16 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
ja mam ale z gazety, później kilka napisze;];]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lee
Super Moderator
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 1419
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:29, 22 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
czekamy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kinia1245
Kropka nad i
Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 10:25, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
jak ktos chce poczytac straszne historyjki to niech sobie wejdzie na google i wpisze straszne historyjki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lee
Super Moderator
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 1419
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:08, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
ale można też napisać swoje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blair
Administrator
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 1580
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:55, 11 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Znaleszione:
Pewnego pochmurnego dnia mały Janek siedział na strychu i szperał w pudłach z pamiątkami. Nagle zobaczył małego pieska-robota. Wyglądał on strasznie miał wielkie oczy i ostre kły, ale Janek, jak to małe dzieci ciekawe, nie mógł się oprzeć i wziął go do ręki. W jednej chwili ślepia pieska zaczęły się mienic we wszystkich kolorach, a on usłyszał tylko dwa słowa: NAKARM MNIE, a potem znikł. Rodzina małego Janka szukała go długo, ale ciała nie odnaleziono. Po tym zdarzeniu rodzice Janka wyprowadzili sie z tamtad. Dom długo stał pusty, aż do pewnego momentyu, gdy wprowadziło się do niego małżeństwo z dzieckiem, mała Gosią. Gosia juz po kilku dniach znała wszystkie zakamarki domu oprócz jednego STRYCHU. Więc postanoiła tam zajrzec. te miejce nie było wcale niezwykłe. Ale wzrok dziewczynki zatrzymał się na pewnej zabawce, był to piesek. Dziewczynka bez wahania podeszła i wzięła go na ręce. A wnet rozległo sie NAKARM MNIE......
*
Rodzinka w składzie: mama, tata, i 5 dzieci zamieszkali w pewnym domu. Ludzie mówili, że w tym domu straszy. Oni się nie przejęli tym. W domu nie było nic prócz jedynego, pustego obrazu. Próbowali go zdjąć na różne sposoby - nie dało się. Wreszcie dali sobie spokój i zaczęli się rozpakowywać. Co kilka nocy z obrazu spływała krew. W tym samym czasie, ktoś z rodziny umierał. W ten sposób umarło już dwoje dzieci - Natala i Bartek. Oboje mieli po 13 lat. Gdy następnym razem obraz zaczął krwawić, Madzia szła do łazienki. Przechodziła koło obrazu. Obraz zwykle był czysty - nic nie było na nim namalowane. Tym razem na obrazie był krwawy napis: NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE. Ale ciekawość zżarłą Madzię. Obejrzała się za siebie i...nic już więcej nie zobaczyła. Ktoś a raczej coś wbiło jej kuchenny nóż prosto w serce. Zwłoki Madzi przeniesiono do jej łóżka. Następnego dnia rodzice zaczęli wieżyć w klątwę przeklętego obrazu. Postanowili z pozostałą dwójką dzieci się wyprowadzić. Niestety dom stanął w płomieniach. Nic nie ocalało. Jedynie przeklęty obraz wisiał w powietrzu jakby wisiał na niewidzialnej ścianie. Z jego ram płynął strumień krwi. Na obrazie był tylko krzywy krwawy napis: ŻEGNAJCIE...
*
30 czerwca 2005r otworzono w Warszawie Szkołę Podstawową nr 10. Odrazu do wszystkich domów zostały przysłane zaproszenia aby rodzice wysłali dzieci do tej szkoły. Szkoła chwaliła sobie wysoki poziom nauczania. Następnego dnia już przyszli chętni aby zapisać swoje pociechy. Gdy rozpoczęły się lekcje klasa 4b miała j.polski w sali 202. Była prześliczna. Podłaga była z paneli a ściany zostały pomalowane na kolor oliwkowo-zielony. Lecz jedna rzecz tam nie pasaowała. Klaun. Wisiał sobie samotnie na rurze przy kaloryferze. Włosy miał czerwone,żółtą koszulke i niebieskie szelki. Gdy rozpoczęła się lekcja pani zaczęła pytać uczniów o imiona a by się z nimi zapoznać. Kiedy to zrobili jeden z chłopców zapytał się co to za klaun tam przy rurze. - Myśle że zwykły klaun,powieszono go tutaj aby dodał uroku tej sali - Nie podoba mi się... - Dlaczego? - Jest dziwny. - Dziecko co ty mówisz?! - Poprostu mi się nie podoba! - Nie bądź śmieszny! Właśnie dostałeś uwagę za pyskowanie do nauczyciela! Chłopiec nazywał się Marcin. Po powrocie opowiedział o tym zdarzeniu rodzicom. Bardzo ich zaniepokoiło dziwne zachowanie nauczycielki. - Dlaczego to zrobiła? - Nie mam pojęcia. - Myślę że poprostu jest przywiązana do tego klauna i nie lubi jak ktoś uważa go za dziwnego. - Może.. Następnego dnia gdy marcin przyszedł do szkoły i miał język polski, klaun siedział na biurku nauczycielki. Zdziwiony tym widokiem usiadł do ławki. Lecz gdy popatrzył na ławkę to przysiągłby ,że popszedniego dnia były nowiutkie prosto ze sklepu. Dzisiaj już wyglądały przerażające ,podrapane,pobrudzone... Najdziwniejsze było to ,że rura od kalloryfera była oderwana. Nauczycielka popatrzyła na Marcina i mówi:"Ty! Znajdź sobie jakiegoś kolege i remontujcie sale! Wiem ,że to wy!" Chłopiec poprosił kolege z ławki o pomoc. Zgodził się. Zostali po lekcji aby odnowić salę. Klaun został. Gdy malowali ściany lalka spadła z biurka. Lekko się przestraszyli. KIedy skończyli swoją prace poszli do domu. w czwartek rano pierwszą lekcją była matematyka. Siedziała tam kukiełka. Ta sama co w sali 202. Po przerwie w sali od polskiego znów siedziała tam ta lalka! Chłopak komletnie nie wiedział o co chodzi! Lecz najdziwniejsze było to ,że nie było ich nauczycielki. Poczym przyszedł dyrektor i powiadomił iż pani od polskiego zrezygnowała z pracy. Na jej miesce przyszedł nowy nauczyciel. Rude włosy, żółta koszulka, niebieskie szelki... -Witam was mooi mili! -Dzień dobry. -Miło mi jestem... Piotr... tak właśnie! Nazywam się Piotr! Marcin zwariował. Przyszedł do domu. Zaczął majaczyc... Rodzice poszli z nim do psychologa. Lecz i on nie mógł mu pomóc. Musieli, poprostu musieli go odda do zakładu. Nie było innego wyjścia... Biedny chłopak. Został zamknięty i odizolowany od świata. Rodzice gop często odwiedzali. Któregoś dnia przyszedł do niego rudy mężczyzna. KIedy wychodził.. miał w ręku dużą torbe. Chłopiec zniknął. Zakład zamknięto. Lecz zwłoki marcina... odnaleziono. Leżał przy rzece został uduszony a dziwne było to że ktoś mu pomalował włosy. Na jaki kolor? Przecierz dobrze wiecie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lee
Super Moderator
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 1419
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:14, 24 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
cool
ja daje historyjki
"Stacja benzynowa"
W ulewną noc pewna dziewczyna wracała samochodem do domu. Kroplerzęsistego deszczu bębniły o dach jej samochodu i ściekały strumieniamipo szybach, wiatr zawodził na zewnątrz a ona przemierzała samochodemdrogę pośród gęstych lasów.
Wkrótce miałarozpętać się prawdziwa burza. Usłyszała już pierwsze, stłumione odgłosygrzmotów, gdy nagle spiker radiowy przerwał audycję muzyczną by nadaćkomunikat o niebezpiecznym psychopacie który uciekł z pobliskiegozakładu psychiatrycznego. Dokonał on wcześniej kilku brutalnychmorderstw, toteż spiker poważnym tonem pouczył słuchaczy, by cizamknęli się w swych domach, dopóki policja nie złapie uciekiniera.Dziewczyna zdołała jeszcze przejechać paręset metrów po tymkomunikacie, gdy nagle jej auto zaczęło powoli zwalniać i sięzatrzymywać…skończyła jej się benzyna!
Przerażonadziewczyna wpadła w panikę, gdy nagle tuż za drzewami ujrzała małąstację benzynową i sklepik. Włączyła rezerwę i udało jej się resztkamipaliwa wtoczyć wóz na betonowy podjazd. Otworzyła drzwi i wysunęła sięz samochodu wprost w mroźny, niemiłosiernie siąpiący deszcz.Zatankowała bak do pełna i szybkim krokiem udała się do sklepiku, byzapłacić za benzynę. Otworzyła drzwi i weszła do mrocznego,oświetlonego zaledwie jedną, psującą się jarzeniówką pomieszczenia.
„Zatankowałami chciałabym zapłacić za benzynę!” zawołała dziewczyna, gdyżpomieszczenie było zupełnie puste. Poczekała chwilę, lecz nie usłyszałażadnej odpowiedzi…Postąpiła kilka kroków naprzód, w kierunku obskurnychdrzwi prowadzących na zaplecze. Podeszła do nich i delikatnie nacisnęłaklamkę…drzwi skrzypnęły i powoli się uchyliły odsłaniając skąpane wmroku pomieszczenie.
Dziewczyna wytężyła wzroki zobaczyła, że w cieniach pomiędzy półkami ktoś stoi. Wysoki mężczyznaubrany w roboczy kombinezon wyszedł z cienia i powoli, bez słowa szedłw kierunku dziewczyny.
„Kim pan jest?” zapytała dziewczyna. Ręce drżały jej ze strachu.
„Ja-aje-ee-estem kie-kierownikiem stacji” wyjąkał nieznajomy. Dziewczynazmierzyła go wzrokiem i dostrzegła, że w ręce trzyma on długinóż…Pobladła i spojrzała przerażeniem na mężczyznę. Ten szybkozorientował się, że dostrzegła ona jego nóż i zaczął wyjaśniać:
„to-oty-tylko…” lecz nie zdołał dokończyć gdyż dziewczyna pędem rzuciła sięw kierunku wyjścia. Nieznajomy rzucił się za nią w pogoń. Oboje wypadlize sklepu wprost w strugi ulewnego deszczu. Przerażona dziewczynabiegła w kierunku swego samochodu słysząc kroki napastnika tuż za sobą.Nieustanne pluskanie ciężkich butów o pokryty kałużami beton zbliżałosię coraz bardziej…gdy dziewczyna zdołała dosięgnąć klamki od drzwiswego samochodu. Wskoczyła do środka i zatrzasnęła za sobą drzwi nimmężczyzna zdążył ją dogonić. Szybko wyciągnęła z kieszeni kluczyki irzucając nerwowe spojrzenia w kierunku nieznajomego, zdołała przekręcićkluczyk w stacyjce.
Jednakże on już jej niegonił - widziała tylko czarny kontur postaci stojący kilka metrów odjej auta wśród siąpiącego deszczu. Światła samochodu rozbłysły, gdynagle mężczyzna rzucił się w kierunku jej okna, waląc po nim pięściamii krzycząc
„O-On….on..!” Jednakże dziewczynawcisnęła gaz, koła zapiszczały i samochód ruszył pędem przed siebiezostawiając mężczyzną w kombinezonie na podjeździe…Pośród pisku opon iryku silnika nie zdołała usłyszeć ostatniego zdania, które próbował jejpowiedzieć nieznajomy. Na nieszczęście dla niej. Brzmiało ono: „on jestna tylnym siedzeniu!”
Rano policja wezwanaprzez jąkającego się właściciela stacji znalazła jej samochód kilometrdalej. Szyby spływały krwią, a ciało dziewczyny porąbane było siekierąna kawałki.
Zbiega-psychopaty nie udało się złapać.
*
"Listy niosące śmierć"
Meise wychodziła właśnie do szkoły. Była zdenerwowanabo miała dzisiaj ważny sprawdzian z historii. Uczyła się prawie całąnoc. Nie była do końca przekonana czy wszystko umie idealnie ale miałanadzieję, że ze swoją wiedzą dostanie dobrą ocenę.
Nie była wzorową uczennicą ale nauka nie sprawiała jej większych kłopotów…
Właśniewychodziła z klatki gdy wpadła na staruszkę stojąca przy skrzyncepocztowej. Staruszce wyleciały wszystkie listy z ręki u upadły naziemię.
- Mogła by pani trochę uważać? – Warknęła Meise.
-Pomogłabyś mi to podnieść? – Staruszka próbowała się schylić po listyale szybko wyprostowała się chwytając za tył pleców. Mesie spojrzała nanią niewzruszona.
- Przykro mi ale się spieszę– Powiedziała i poszła swoją drogą. Staruszka stała i patrzała ażdziewczyna nie znikła za rogiem ulicy.
Meiseszybko zapomniała o całym zdarzeniu. Nie to było teraz dla niej ważne.Ważny był sprawdzian, który musiała napisać. Wolała nie wiedzieć co sięstanie jak go nie zda. Zostanie kolejny rok w drugiej klasie. Rodzicechyba ją zabiją. Właśnie wchodziła na pasy, gdy przed nią z piskiemopon zahamował jakiś samochód. Dziewczyna podskoczyła ze strachu. Zesamochodu wyszedł mężczyzna.
- Przepraszam. Nie zobaczyłem jak wchodzisz na pasy – Meise kiwnęła niewzruszona głową i poszła dalej.
Nareszciedoszła na szkoły. Wbiegła po schodach i udała się do swojej szafki.Wykręciła numerek i otworzyła drzwiczki. Wtedy na jej głowę wysypałasię sterta kopert. Wszystkie koperty miały wypisaną godzinę 13.oo.Przez chwilę Meise wystraszyła się ale po chwili doszła do wniosku, żektoś zrobił sobie z niej kawał.
Pobiegła pustymkorytarzem do klasy. Zdziwiło ją to, że na korytarzu nikogo nie ma iwtedy dotarło do niej. Spóźniła się! Nauczyciel ją zabije. Oblejeostatni test i to koniec z nią! Otworzyła drzwi klasy i weszła dośrodka. Wtedy oczy całej klasy zwróciły się w jej kierunku.
- Przepraszam za spóźnienie – Powiedziała podchodząc do biurka nauczyciela – Ala…
- Nic się nie stało Meise… Możesz pisać poprawkę – Spojrzała na nauczyciela i uśmiechnęła się.
- O której godzinie?
-Bądź tutaj o 13.oo – Gdy usłyszała tę godzinę ciarki przeszły jej poplecach. Co się z nią działo? To ta cała sytuacja z pewnością wytrącałają z rytmu. Najpierw ta staruszka a potem o mało co nie potrącił jejsamochód a teraz spóźniła się. Ale mogła pisać poprawkę o 13.oo… Którabyła teraz? Spojrzała na zegarek… Dochodziła 9.oo… Będzie mogła jeszczesię douczyć a przy okazji popytać klasy co było na teście. Takie małeoszustwa nie zaszkodzą.
Nareszcie przerwa.
Poszłana stołówkę spotkać wszystkich znajomych ale przy stoliku nie byłonikogo. Podeszła do stolika i usiadła rozglądając się na boki. Wszyscysiedzieli w milczeniu. Dziwny dzień, pomyślała. Zawsze w stołówcepanował ogromny hałas a teraz? Nikt nie szepnął, nikt się nie odezwał.Może to jakieś święto a ona o tym zapomniał? Ciszę przerwał dzwonek.Wszyscy wstali i poszli na lekcje. Tylko Meise siedziała i patrzała sięprzed siebie. Czy świat nagle zwariował? Co się działo? Wstała izasunęła krzesło za sobą. Gdy miała wychodzić nagle usłyszała ogromnyhuk. Obróciła się i wtedy zobaczyła, że na miejsce gdzie przed chwiląsiedziała spadł metalowy klosz lampy. Spojrzała przerażona. Przecieżona tam przed chwilą siedziała! Otarła czoło. Całe szczęście, że klosznie spadł na nią.
Poszła do klasy. Gdy weszła matematyk nawet na nią nie spojrzał. Powiedział tylko nie odrywając wzroku z dziennika.
- Usiądź. Nic się nie stało. Spóźniłaś się tylko minutę – Meise poszła do ławki.
Nogizamieniły jej się w watę. Była przerażona wszystkimi wydarzeniami.Kompletnie nie wiedziała co się do koła niej działo. Wyjrzała przezokno i podskoczyła przerażona. Za oknem stała staruszka, której niepomogła. Patrzała w jej kierunku. Meise odwróciła wzrok a potemostrożnie spojrzała ponownie. Nikogo tym razem tam nie było. Zdawałojej się to? Miała nadzieję, że tak.
Resztalekcji i przerw przepłynęła bez problemów. problemów godzinie 12.50poszła do sali historycznej na poprawki. Weszła do środka. Nauczycieljuż siedział ale oprócz niej nikogo nie było. Widocznie tylko ona sięspóźniła. I dobrze. Przynajmniej nikt jej nie będzie przeszkadzał.Usiadła.
- Zaczynasz pisać o 13.oo – I znowuten dziwny dreszcz, gdy nauczyciel wypowiedział tą godzinę. Nauczycielpołożył jej do góry nogami test na ławce. Meise spojrzała na zegareknad biurkiem. Za 3 minuty będzie 13.oo wtedy zacznie pisać. - Wybaczmusze wyjść na chwilkę. Przypilnuje cię nowa nauczycielka z biologii –Powiedział nauczyciel i wyszedł z klasy.
Pochwili do środka weszła starsza pani. Meise wytrzeszczyła na ościeżoczy. Znała tą staruszkę. Spotkała ją po drodze do szkoły. Starsza panitrzymała w ręce plik listów. Uśmiechnęła się do dziewczynki i usiadłaza biurkiem. Nie odezwała się ani słowem. Meise nie mogła wydusić anijednego słowa z siebie. Spojrzała na zegarek. 13.oo. Odwróciła test alestarsza pani za biurkiem nie dawała jej się skupić. Zapomniaławszystkiego. Wtedy staruszka wstała i podeszła do niej.
-Zapomniałaś wszystkiego? Dlaczego nie piszesz? Czyżby cię coś gryzło? –Uśmiechnęła się – Pomóc Ci w czymś może? – Wtedy ostatnią rzeczą jakąMeise zobaczyła były rozsypane na ziemi listy.
Następnegodnia w szkole aż roiło się od policji. Co się stało? Jedna zesprzątaczek znalazła dziewczynę w schowku na miotły. Jej gardło byłopodcięte a w szparę po przecięciu włożono list na którym ktoś napisał„Godz. 13.oo”. Oczy nadal były otwarte i wpatrywały się w tłum gapiów.Ale spoglądały tylko na jedną stająca tam osobę. Na starszą kobietę,która trzymała w ręce listy.
nie są tak straszne...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lee dnia Sob 20:26, 12 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sharpay
Zwykła agrafka
Dołączył: 01 Sty 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:34, 13 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
fajne te historyjki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kicia
Niezniszczalna bielizna
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:04, 15 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Super!
W pewnym niewielkim miasteczku stał dawno opuszczony już cmentarz. Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m. od cmentarza, a z tylniego okna domu widać ten nawiedzony cmentarz. Rodzice nie wierzyli w tę historię o duchach pojawiających się na cmentarzu, ale dzieci owszem. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczna kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały, więc same w domu. Koło 12.00 w nocy Mej i jej brat Jan usłyszeli śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Niespodziewanie odwróciła się do dzieci i szeroko się uśmiechnęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Mej wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej chciała biec do swojego pokoju. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno. Wstała ona i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie poczym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry znalazł jej ciało na łóżku na ścianie pisało ludzką krwią "Niech rodzice lepiej uwierzą"
Pewnego razu Sandra pojechała z rodzicami w góry. Jednego dnia została sama w hotelu, ponieważ bolała ją głowa. Pospała 4 godziny. Śniła mu się piękna łąka na której było pełno zwierząt... bawiły się z nią. Jednak nagle ze snu wyrwał ją okropny zapach. Coś strasznie śmierdziało jakąś padliną. Wyszła, by to sprawdzić. Zapach dobiegał z pokoju obok. Pomyślała, że może to lokator tamtego pokoju coś gotował na śniadanie i niedokładnie zmył naczynia... Zapukała raz. NIC. Zapukała drugi. NIC. Zapukała trzeci. NIC!!!. Chciała zapukać czwarty raz ale drzwi same się otworzyły, a w nich stał pół żywy mężczyzna z podrapaną twarzą. Sandra szybko wbiegła do jego pokoju żeby zadzwonić do rodziców. Podbiegła do telefonu, wykręcił numer ale nagle usłyszała jakieś piski z szafy. Bała się otworzyć, ale podeszła żeby rozpoznać po głosie zwierze, nagle drzwi same się troche otworzyły. Sandra nie chciała wiedzieć co tam jest więc je zamknęła. Lecz znowu się otworzyły ale tym razem z trzeskiem że aż odskoczyła na bok. W szafie siedział mały, biały królik. Po chwili usłyszał jakieś ryknięcie a kiedy się odwróciła zauważyła tylko jakieś pazury i poczuł straszny ból w nodze okazało się że w ułamku sekundy już jej niemiała. Umarła. Rodzice Sandry od razu gdy usłyszeli dziwny ryk w słuchawce postanowili wrócić. Ale gdy jechali mieli wypadek. Umarli. Niektórzy przechodnie mówili że wpadli w poślizg. Lecz jedna staruszka ciągle się sprzeczała i mówiła że na drodze widziała białego królika...
Była sobie pewna dziewczynka. Miała na imie Kornelia. Mieszkała w okolicy Poznania. Jej matka była rozwódką, a ojciec widywał się z nią raz w miesiącu. Pewnego dnia, gdy przyszla do domu mama powiedziała do niej: Kornelia! Zejdź proszę! Mamy gościa!... To jest Marek i wskazała palcem na mężczyznę. Marek kierując wzrok na dziewczynkę powiedział: Twoja mama opowiadała mi o Tobie dużo. Jesteś solidną i grzeczną dziewczynką, ale to już nie ma znaczenia bachorze(!), bo niedługo ten świat nie będzie już dla Ciebie istniał, umrzesz-powiedzial, lecz resztę zdania tylko Kornelia mogła usłyszeć.
Zaraz po rozmowie, jeżeli tak to można wogóle nazwać, matka powiedziała: A wiec już się poznaliście, ale musze Ci jeszcze coś powiedzieć; Ja i Marek zaręczyliśmy się... Dziewczyna z wściekłością krzykła do matki: Co??!!, -Kochanie wiem, że ciężko Ci to zrozumieć, ale chociaż spróbuj!-Nawet nie zamierzam!!!..Czy Ty słyszałaś co on do mnie powiedział?-Tak,że jest bardzo grzeczną i....-Nie, to drugie!- Nic więcej już nie słyszałam, a co takiego powiedział?-Że jestem bachorem i że umrę!-Nie kłam! Idź do pokoju! Nie wychoć stamtąd, dopóty nie przeprosisz Marka!-To oznacza, że nigdy nie wyjdę!.....
Tej samej nocy miała koszmar. Śniło się jej, że leżac w łóżku nagle widzi Marka, który idzie ją zabić siekierą. Nagle się obudziła i zaczęło się dziać zupełnie to samo, co we śnie. Marek celował w nią siekierą. Kornelia zaczęła uciekać w stronę schodów i wołać o pomoc mame. Matka wyszła na korytarz i nie mogła uwierzyć własnym oczom..- Marek, dla czego to robisz?..- Elu, nie rozumiesz? Po co nam dziecko? Przecież możemy być tylko we dwoje, razem. Nie potrzebny jest nam żadnen benkart. - Jak możesz tak mówić?! Jesteś chory!....i popchła go w kierunku schodów. Ale nic mu się nie stało. Jednak kiedy Kornelia go popchła zleciał i był już nie żywy, tylko niebieski płyn z niego się wylewał.
Obydwie postanowiły zakopać jego zwłoki w ogródku i nigdy, ale to przenigdy nie wspominać na ten temat. Tydzień później, po ulewnych deszczach i spadkach temperatury, zaczęło się robić naprawde ciepło. Ale tam, gdzie zakopały ciało Marka, zaczęły rosnąć niebieski róże z wielkimi kolcami. Zdawało się w nocy, że śpiewały: Elu, jesteśmy dla siebie stworzeni. Pewnego dnia gdy obydwie wyszły by podwieźć Kornelię do szkoły i pojechać do pracy,róże zaczęły śpiewać: -Za kilka pełni księżyca wrócę tu moja najdroższa,a wtedy policzę się z tym przeklętym bachorem. I od tamtej pory już nie śpiewały,nawet w nocy. Lecz zbliżały się pełnie księżyca.Czy to oznaka nowych kłopotów i powrototu Marka...?
Pewnego dnia, kiedy miałam 6 lat, byli u nas goście i musiałam spać z tatą w jednym łóżku. W nocy czegoś się bardzo przestraszyłam. Obudziałam się i zobaczyłam "czarną panią": mniej więcej metrową postać w czerni. Nachylała się nad moim śpiącym tatusiem. W pewnym momencie wyciągnęła spod szat długą rękę i chciał mu zrobić krzywdę. Niewiele myśląc uderzyłam ją z całej siły. Zjawa znikła, ale obudził się tata. Potem nic nie pamiętam. Rano pod okiem ojca widniał wielki siniak. Wszyscy się dziwili, że tata mała dziewczynka mogła uderzyć kogoś tak bardzo przez sen uderzyć. Tylko znajoma rodziców wpatrywała się we mnie dziwnym wzrokiem, którego nie zapomnę do końca życia. Do tej pory śni mi się często ta zjawa, która robi krzywdę członkom mojej rodziny... lecz nadal nie wiem dlaczego...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsi
Dama z gronostajem
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:44, 31 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
omg... ale niezle te historyjki!
Ja też dam pare xD
1.
Młoda dziewczyna, która za kilka dni miała wziąć ślub postanowiła skorzystać z usług solarium, by na ślubnym kobiercu być opaloną na „czekoladkę”. Zawitała do pobliskiego solarium, gdzie została nasmarowana specjalnymi kremami dla ochrony skóry, a następnie poddana naświetleniu. Jednakże po skończonym zabiegu dziewczyna była niezadowolona - liczyła na lepsze efekty, toteż postanowiła powtórnie skorzystać z zabiegu. Lecz i tym razem efekty nie były zadowalające. Po kilku kolejnych próbach dziewczyna uznała w końcu, że jest już wystarczająco opalona i szczęśliwa wróciła do domu. Na drugi dzień dziewczyna długo nie wychodziła ze swego pokoju, toteż zaniepokojeni rodzice postanowili sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Niestety nie było w porządku - znaleźli ją martwą w łóżku. Pośród rozpaczy wszyscy zastanawiali się co było powodem śmierci - dziewczyna w końcu cieszyła się bardzo dobrym zdrowiem, a na jej opalonej skórze nie widać było żadnych ran. Dopiero sekcja zwłok wykazała, iż była to wina nadmiernego napromieniowania - kremy ochroniły skórę dziewczyny przed spaleniem, lecz promienie stopiły jej większość narządów wewnętrznych…
2.
Pewna starsza pani mieszkała samotnie w dużym domu. Towarzyszył jej jedynie wierny piesek, który spał co noc obok jej łóżka i na dobranoc lizał ją po ręce. Kobieta tak bardzo przywykła do tego zwyczaju, że nie mogła zasnąć dopóki jej pieszczoszek nie wyślinił jej dłoni. Pewnej jesiennej nocy zbudziło ją zawodzenie wiatru i dziwne odgłosy w jej domu… wiatr huczał, targając starymi okiennicami, zegar miarowo tykał w pokoju, a kobiecie wciąż zdawało się, że w jej domu jest ktoś obcy… z przerażeniem wpatrywała się w ciemność jeszcze kilka minut, kiedy to poczuła na swej ręce kojące pociągnięcia języka… odetchnęła z ulgą, przekonana, iż wszystko jest w najlepszym porządku i znów ułożyła się do snu. Tym razem zbudził ją natarczywy dźwięk cieknącego kranu. Miarowe KAP… KAP… KAP dobiegające z łazienki. Staruszka wstała, zapaliła światło i poszła zakręcić kurek. Gdy otworzyła drzwi łazienki jej oczom ukazał się przerażający widok - całe pomieszczenie skąpane było we krwi i wnętrznościach jej pupilka. Wypatroszone zwłoki psa leżały w wannie, a na lustrze widniał napis wysmarowany jego krwią: „ludzie też potrafią lizać. Wkrótce wrócę po ciebie”. Ktokolwiek to zrobił nie miał już okazji by wrócić - staruszka zmarła na atak serca.
3.
Pewne małżeństwo chciało wybrać się na wystawne przyjęci do bogatego lokalu, lecz nie mieli z kim zostawić swego kilkumiesięcznego dziecka. Wykonali kilka telefonów, aż w końcu pewien życzliwy znajomy polecił im dziewczynę z sąsiedztwa. Małżonkowie spisali jej numer telefonu, zadzwonili i już po chwili w drzwiach ich domu stała uśmiechnięta szesnastolatka. Rodzice dziecka dokładnie ją poinstruowali, ucałowali niemowlę i wyszli spokojnie na przyjęcie. Bawili się świetnie, lecz postanowili po kilku godzinach zadzwonić na wszelki wypadek do domu, by sprawdzić czy u dziecka i opiekunki wszystko ok. Dziewczyna odebrała telefon, a na pytanie co w domu odpowiedziała: „wszystko doskonale, nawet indyk już gotowy!”. Pani domu odetchnęła z ulgą i wróciła do zabawy gdy nagle przypomniała sobie, że przecież nie mieli oni żadnego indyka w lodówce! Pomyślała, że może coś złego dzieje się w domu, i podzieliła się swymi obawami z mężem. Już po kilku chwilach oboje byli w drodze powrotnej do domu. Żona zatelefonowała jeszcze z samochodu do opiekunki, lecz ta nie odbierała telefonu. Zaniepokojeni rodzice wpadli do domu. Pierwszym, co ich uderzyło po wejściu był unoszący się dym i zapach spalenizny. Weszli do kuchni i zobaczyli…zaćpaną do nieprzytomności dziewczynę i pieczeń palącą się w piekarniku. Gdy otworzyli drzwiczki ich oczom ukazał się przerażający widok- w piekarniku leżały zwęglone zwłoki ich kilkumiesięcznego dziecka…Opiekunka-narkomanka wsadziła je do piecyka, gdyż nie mogła uspokoić płaczącego niemowlaka
4.
Pewnego ciężkiego dnia podczas przerwy obiadowej jeden z pracowników postanowił wstąpić do przydrożnej restauracji typu Fast Food. Już sam wystrój pomieszczenia nie przypadł mu do gustu- obskurne ściany z pozrywanymi tapetami, poplamione stoły…Lecz żołądek domagał się stanowczo porcji jedzenia, toteż zmysł estetyki naszego bohatera skapitulował bez walki. Mężczyzna zasiadł przy jednym ze stolików, wziął do ręki menu, rzucił na nie wzrokiem i zamówił porcję frytek z ketchupem. Jedzenie nie było najwyższej jakości, ale ważne że było w ogóle. Toteż mężczyzna nie narzekając zjadł całą porcję i wrócił do pracy. Mijały kolejne dni i wkrótce nadeszły przymusowe badania pracowników. Mężczyzna udał się na nie ze spokojem, gdyż od zawsze był przykładem końskiego zdrowia. Tym większe było jego przerażenie gdy lekarz zakomunikował mu, iż… jest on zarażony wirusem HIV. Nasz bohater stwierdził, iż to praktycznie niemożliwe, gdyż w ostatnim czasie nie odbywał stosunków seksualnych, a już z pewnością nie mieszał swej krwi z krwią osoby zarażonej! Na to lekarz poinformował go, że nie jest pierwszym takim przypadkiem niewyjaśnionego zakażenia, a policja już bada gdzie mogło dojść do nieoczekiwanego zakażenia dużej grupy osób. Kilka tygodni później, bohater już na łożu śmierci przeczytał w gazecie, że ujęto chorego psychicznie pracownika pobliskiego fast food’u który był nosicielem wirusa HIV. Udowodniono mu, iż mieszał swoją krew z ketchupem serwowanym gościom do frytek…
5.
Pewna starsza pani często wychodziła na niedzielne spacery. Gdy którejś słonecznej niedzieli przechadzała się po mieście nagle poczuła głód. By uspokoić swój żołądek udała się do pobliskiego baru szybkiej obsługi, gdzie zamówiła swoją ulubioną kanapkę z kurczakiem. Przestrzegła także kelnerkę, by ta przyniosła jej potrawę bez żadnego sosu ani majonezu, gdyż po prostu nienawidziła tych dodatków. Minęło kilka minut, a kanapka już leżała elegancko zaserwowana na talerzyku przed swoją właścicielką. Starsza pani podniosła przysmak do ust, zakosztowała jeden kęs…i nagle poczuła w ustach sos! Zdenerwowana zerknęła do kanapki gdzie wyraźnie widać było ślady białego dodatku przypominającego majonez. Niezadowolona staruszka udała się do szefowej baru by złożyć zażalenie. Jednakże wszyscy wypierali się twierdząc, iż to nie oni dodali majonezu do jej kanapki. I rzeczywiście- po chwili kucharz zauważył, że do przygotowania kanapki zostało przypadkowo wzięte odrzucone wcześniej mięso gdzie w kilku przypadkach wykryto choroby - w tym przypadku kurczak był zropiały…
6.
Pewna europejska rodzina miała swych krewnych w U.S.A. Ponieważ utrzymywali ze sobą bardzo dobre stosunki i wciąż pozostawali w kontakcie, rodzina z Ameryki co jakiś czas przysyłała im paczki z różnymi rarytasami. Niestety od ostatniej przesyłki mijało już sporo czasu, toteż mieszkający w Europie członkowie rodziny zaczęli podejrzewać, że ich kontakty z krewnymi zza oceanu znacznie się pogorszyły. Ich obawy rozwiał listonosz, który pewnego mglistego ranka zapukał do ich drzwi i dostarczył przesyłkę z U.S.A. Rodzinka szybko odpakowała paczuszkę, w której znalazła bogato zdobioną szkatułkę z szarym proszkiem w środku. Początkowo nie wiedzieli do czego owa przesyłka ma służyć, lecz znając swoich krewnych stwierdzili, iż to kolejny przysmak i zaczęli regularnie dosypywać sobie po łyżeczce proszku do każdej herbaty. Twierdzili przy tym zgodnie, iż pili już lepsze rzeczy ale co tam - w końcu to paczka z Ameryki! Ich dodatku do herbaty zostało już bardzo niewiele kiedy to listonosz powtórnie zapukał do ich drzwi dostarczając tym razem list i przepraszając równocześnie za opóźnienie z dostarczeniem tej przesyłki - „przez tą mgłę wszystkie loty są opóźnione” powiedział odchodząc. Rodzina szybko otworzyła kopertę i zabrała się za czytanie listu. Treść nie była zbyt wesoła: „Z przykrością muszę was poinformować, iż zmarł dziadek. Jego ostatnią wolą, było spocząć na ojczystej ziemi, toteż w szkatułce przesłałam wam jego prochy z prośbą byście pochowali je na cmentarzu”…
7.
Pewna kobieta wracając od rodziny przemierzała swym samochodem bardzo długą trasę. Była już pierwsza w nocy, a ona wciąż niezmordowanie prowadziła samochód. Jadąc wąskimi drogami wśród lasów zaczęła już powoli zasypiać gdy nagle…zobaczyła mężczyznę leżącego bez ruchu na drodze! Kobieta zatrzymała swój samochód, powoli otworzyła drzwi i wychyliła się z auta. „Proszę pana, czy wszystko w porządku? Jest pan ranny?” zapytała ze strachem w głosie. Lecz mężczyzna nawet się nie poruszył i nic nie odpowiedział. Wokół słychać było tylko szum drzew i zawodzenie wiatru. Kobieta ostrożnie wysiadła z samochodu, wyciągnęła latarkę i powoli, krok za krokiem zaczęła się zbliżać ku mężczyźnie. Była już w połowie drogi dzielącej jej samochód od leżącego mężczyzny, gdy strach wziął górę - podbiegła do auta, zapaliła silnik i zawróciła, by udać się do najbliższego posterunku policji. Gdy tam dotarła opowiedziała o całym zdarzeniu i mężczyźnie leżącym bez ruchu a drodze. Policjanci przeznaczyli jej do eskorty dwa radiowozy i kazali się zaprowadzić na miejsce zdarzenia. Gdy tam dotarli…na drodze nie było już żadnego mężczyzny. Rozpoczęli przeszukiwania terenu. Po kilku chwilach do przestraszonej kobiety podszedł jeden z funkcjonariuszy: „w pobliskich zaroślach znaleźliśmy dwa zmasakrowane ciała młodych dziewczyn - ma pani szczęście, że nie podeszła bliżej”…
8.
Gdy mały Timmy skończył trzy latka, ojciec postanowił urządzić mu przyjęcie urodzinowe w McDonaldsie. Zabawa była przednia - po skonsumowaniu tortu i innych specjałów na koszt firmy - w końcu to urodzinowa promocja McDonalsds!: ) – mały Timmy zapytał, czy może iść pobawić się na zjeżdżalni z której wpada się wprost do dołka wypełnionego po brzegi kolorowymi piłeczkami. Tatuś oczywiście się zgodził. Po kilku minutach poszedł doglądać jak bawi się jago synek, lecz stwierdził ze smutkiem, że malec jest niezadowolony i chce jak najprędzej wydostać się spośród piłeczek. Zapytany czemu nie podobała mu się zabawa skwitował krótko „to boli!”. Gdy wrócili do domu chłopiec był w bardzo złym stanie cały czas narzekał ,że boli go rączka. Rodzice postanowili z miejsca udać się do szpitala. Lekarze już po pierwszym wglądzie na jego zdrowie wysłali go natychmiastowo na „ostry dyżur”. Niestety chłopiec zmarł po kilku godzinach. Bezpośrednią przyczyną zgonu było…przedawkowanie heroiny! Nazajutrz policja dokładnie przeszukała dołek z piłeczkami i odkryła…że pośród kolorowych zabawek znajdowały się tam także, noże, resztki jedzenia, fekalia, oraz…strzykawki narkomanów, którzy wrzucali tutaj wszystko podczas nocnych ekscesów…
A wiecej dam moze kiedyś xD Te są takie średnie...Ale znalazłam lepszą stronkexD Ale to nastepnym razem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Xsi dnia Nie 19:54, 30 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lee
Super Moderator
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 1419
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:18, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
fajne... niektóre
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsi
Dama z gronostajem
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:58, 30 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
1.
Rok temu wyszłam z koleżanka na spacer,pogadać itp,idziemy sobie i dzwoni telefon,odbieram.Dzwoni koleżanka,cała roztrzęsiona,zapłakana.Pytam co się stało?Ona płacze i mówi,ze musimy natychmiast sie spotkać,wiec raz dwa wsiadam w autobus,bo na piechotę trochę daleko.Spotykam sie z nią w drodze. Jest przerażona,krzyczy,płacze.Zachowywała się jak obłąkana.Usiadłyśmy na ławce i w końcu pytam się,co jest grane? Ona przerażona mówi,że dwa tygodnie temu,pojechała z chłopakiem swoim i jeszcze z dwiema osobami na stary cmentarz,w środku lasu.Jechali,nie zatrzymywali się,ale coś było nie tak.Zmiany świateł i inne sprawy.Nagle na tyle samochodu usiadł ptak-czarny,nie wiadomo czy kruk czy też nie.Przerażeni jak najszybciej pojechali do domu.Wiadomo na każdym samochodzie może usiąść ptak,nic w tym takiego przerażającego.Koleżanka mówiła dalej...Kilka dni po tym fakcie,poszła z chłopakiem na rowery.Wracając zajechali do niej,aby je zostawić w piwnicy.Chłopak znosząc rower po schodach zauważył coś dziwnego nad rura,przy suficie.Jakiś dziwny blask,światła nie było,wiec wyciągnął zapalniczkę,zapala-a tam nic nie ma.Więc idzie dalej,ale światło znowu sie pojawia,z tym że przemieściło się w inne miejsce.Zapala znowu,a tam widać oczy-kocie.Nic więcej tam nie było tylko kocie oczy,ale bez kota,bez jego ciała.Wybiegł przestraszony i razem z dziewczyną szybko uciekli.Wszystko to wiąże sie z tym co miała zamiar mi teraz powiedzieć,a wiec...Siedziała i uczyła sie do matury,ona i pies,rodziców nie było-w pracy.W tle leciała muzyka,a ona wertowała kartki w zeszytach i książkach.Nagle słyszy stukanie,hmm chodzi po domu,sprawdza wszystko,u sąsiadów cicho,stukanie tez ucichło.Siedzi dalej,po 5 minutach znowu,wystraszona po ostatnich przeżyciach,wyłącza muzykę i dzwoni do mamy,opowiada jej co się dzieje,matka ją uspokaja i mówi,że to pewnie nic takiego,ale gdy ona odkłada słuchawkę słyszy jak ktoś chodzi po domu,balkon zamknięty,oka też wszystkie,drzwi tym bardziej,przestraszona zamyka drzwi od swojego pokoju i siedzi,pies był cały czas z nią...Jednak coraz głośniejszy hałas nie daje jej spokoju,dziewczyna bierze psa,papierosy,klucze od mieszkania i biegnie do wyjścia,zamyka szybko drzwi,wsadza kluczyk i już chce przekręcić...Słyszy jak coś szybko podbiega do drzwi wali w nie i głośno sapie,przekręciła klucz. Pies stał obok,wiec nie mógł to być on,innego zwierza też nie ma.I wtedy zadzwoniła do mnie...
_____________________________________________________________
2.
Kobieta jechała w nocy do znajomej samochodem. Na trasie którą miała przebyć był spory kawałek lasu.Tej nocy była spora burza. Przejechała już kilka km , gdy nagle na jedni zobaczyła sporą gałąź. Wysiadła więc z samochodu i odciągnęła ją na pobocze.
Wsiadła za kierowicę i ruszyła w dalszą drogę. Wtedy zauwazyła,że samochód za nią daje jej znaki. Ktoś ciągle trąbi i mruga światłami. Wystraszyła się bardzo, ale bała się zatrzymać w tym lesie. Dlatego podjechała do najbliższej stacji benzynowej.Tam dojechał ją tamten drugi samochód.
Wysiadła z niego para młodych ludzi. Kazali tej kobiecie zajrzeć na tylnie siedzeniesamochodu...
Okazało się, ze gdy ona odciągała konar ktoś w chciał wsiąść do jej auta. Na szczęscie nie zdążył. Na tylnim siedzeniu leżały tylko nóż i spory kawałek liny...
_____________________________________________________________
3.
Morderca z hakiem
Zakochana para wybrała się na przejażdżkę samochodem. Znaleźli nieuczęszczaną drogę pośród lasu, zaparkowali samochód i zaczęli się całować. Robiło się coraz goręcej, kiedy to w radiu przerwali nadawanie muzyki podając komunikat o niebezpiecznym szaleńcu zbiegłym z pobliskiego zakładu psychiatrycznego. Spiker nazwał go "Kapitanem Hakiem", gdyż psychopata miał zamocowany hak zamiast prawej dłoni Dziewczyna zaczęła się denerwować, lecz chłopak zapewniał ją, że nic się im nie stanie. Po kilku minutach znów zaczęła nalegać by udali się w bezpieczniejsze miejsce, lecz chłopak znów odrzucił propozycję. Minęło kilka chwil gdy dziewczyna usłyszała zgrzyt czegoś ostrego o dach ich samochodu zaczęła krzyczeć i domagać się, by natychmiast stąd odjechali. Zdenerwowany chłopak stwierdził, iż to tylko gałąź, jednak zapalił silnik i ruszył. Gdy dotarli do domu dziewczyny, ta wysiadła lecz od razu zaczęła krzyczeć i pokazywać palcem w kierunku drzwi od strony pasażera przestraszony chłopak wybiegł sprawdzić co się dzieje i zobaczył że na klamce od drzwi zaczepiony był zakrwawiony hak wyrwany z ręki psychopaty, któremu umknęli w ostatniej chwili
_____________________________________________________________
4.
Pewnego razu samotna starsza pani wzięła na spacer swojego pupilka - ukochanego pudla. Byli już dosyć daleko od domu, kiedy to dopadł ich ulewny deszcz. Nim zdołali wrócić, oboje byli już przemoczeni do suchej nitki. Starsza kobieta szybko zrzuciła z siebie przemoczone ubranie, nałożyła szlafrok i pobiegła, by wysuszyć sierść swego podopiecznego. Szukając najszybszego sposobu, by nie dopuścić do przeziębienia się pudelka, jej wzrok padł na stojącą w kuchni mikrofalówkę. Włożyła pieska do środka, ustawiła czas podgrzewania i wyszła, by wysuszyć swoje włosy. Starsza pani nie była jednak "do przodu" z nowoczesną techniką i nie przewidziała efektów suszenia psa w mikrofalówce. Toteż wielkie było jej zdziwienie, kiedy to mikrofalówka eksplodowała, rozrzucając zakrwawioną sierść i wnętrzności jej pupilka po całej kuchni.
_____________________________________________________________
5.
Złota Moneta
Pewna dziewczyna chciała dostać się do elitarnego bractwa na jednej z uczelni. Członkowie klubu obiecali jej przyjęcie, jeśli wykona pewne zadanie, które przedstawią jej dopiero we właściwym momencie. Pewnej nocy do okna dziewczyny zapukała jedna z koleżanek, która należała już do bractwa. "ubieraj się i idziemy! Dziś twoja kolej na dołączenie do klubu!" szepnęła. Dziewczyna szybko wrzuciła na siebie ubrania i cichutko wyślizgnęła się z akademika. Samochód już czekał na nią pod bramą. "Dokąd jedziemy?" spytała wsiadając. "Dowiesz się tego we właściwym czasie" brzmiała odpowiedź. Po kilkunastu minutach jazdy znaleźli się przed bramą cmentarza. "Dwa dni temu zmarła w mieście jakaś kobieta. Jej ciało leży w kaplicy, pośrodku tego cmentarza. Wprawdzie trumna była zamknięta, ale nie ma takich rzeczy z którymi nie umieli byśmy sobie poradzić- teraz już jest otwarta. Słuchaj uważnie- na czole denatki położyliśmy złotą monetę, wystarczy że wejdziesz do kaplicy, zabierzesz jej pieniążka i wrócisz tutaj. My będziemy czekać dokładnie w tym miejscu". Dziewczyna była przerażona, lecz chęć dołączenia do bractwa wzięła górę i już po chwili przestąpiła bramę cmentarza. Im dalej zagłębiała się wśród grobów tym okolica wydawała się bardziej upiorna. Szum wiatru, pohukiwanie sów i pomniki, które w blasku księżyca wyglądały niczym potworne karykatury napawały ją lękiem. Jednakże starała się panować nad swymi emocjami i już po kilkunastu minutach stała u wrót kaplicy. Pchnęła je i drzwi ustąpiły z głośnym zgrzytem. Rozdygotana weszła do środka i zobaczyła otwartą trumnę, a w niej ubraną na czarną zmarłą. Jej twarz była potwornie blada, a ręce złożone na piersiach przypominały szpony. Lecz najważniejsze było jej czoło, bowiem to na nim spoczywała mała, złota moneta. Dziewczyna wyciągnęła drżącą rękępodniosła monetęi zaczęła co sił w nogach uciekać do wyjścia. Jej nerwy były krańcowo napięte. Biegła na oślep pomiędzy grobami, co chwila się potykając i marząc, by znaleźć się już w bezpiecznym wnętrzu samochodu, pośród swych znajomych. Nagle poczuła że coś chwyta ją za kurtkęprzed oczyma dziewczyny od razu stanęła twarz kobiety w trumnie i jej szponiaste dłonie. Jednakże obraz nie pozostał zbyt długo - dziewczyna o słabych nerwach zmarła na atak serca. Rano przyjaciele znaleźli ją martwą z szeroko otwartymi ustami i krzykiem, który zamarł jej na ustach. Kaptur jej kurtki zaczepiony był o skrzydło marmurowego posągu anioła
_____________________________________________________________
6.
Dobre wino nie jest złe
Kilka lat temu, pewna rodzina wprowadziła się do starego, wiktoriańskiego domostwa, które kupiła po zniżkowej cenie. Już pierwszego dnia ochoczo zabrali się do rozpakowywania dopiero co przywiezionych mebli i sprzętów, które zabrali z poprzedniego mieszkania. Ponieważ nie zdążyli uporać się z tym przed zmrokiem, postanowili nie rozpakowane jeszcze rzeczy schować do piwnicy. Podczas znoszenia pakunków zauważyli, że w rogu pomieszczenia znajduje się skrzętnie ustawiony rząd drewnianych, solidnych beczek na wino. "Doskonale! - ucieszyła się żona - Będziemy mogli je przeciąć na pół i posadzić w nich drzewka brzoskwiniowe!". Mąż również ochoczo przystał na tę propozycję, toteż już następnego dnia zabrali się do pracy. Nie była ona wcale lekka, gdyż solidnie wykonane beczki nie dały się łatwo rozpołowić. Pracował w pocie czoła, aż doszedł do ostatniej. "Hej! Ona jest pełna!- zawołał do małżonki- będziemy mieli co sączyć przy kominku!". Problem w tym, jak otworzyć taką beczkę bez uszkodzenia jej i wylania zawartości? "Chodźmy do baru, tam na pewno nam doradzą" zasugerowała żona i tak też zrobili. W barze otrzymali specjalny sprzęt - należało jedynie zrobić mały otwór w beczce i zamontować odpowiednie kureczek do nalewania. Gdy przewiercali beczkę doszedł ich upojny zapach starego wina. Szybko zamontowali sprzęt, skosztowali trunku, poczym zgodnie stwierdzili, że jest on wyborny. Delektowali się nim przez całą zimę, aż w końcu kurek całkowicie się osuszył. Para była mocna zdziwiona, że wino skończyło się tak szybko - mieli wszak całą beczkę! Zrozumieli to dopiero, gdy rozcięli beczkę na pół, znajdując w niej dobrze zakonserwowane, pocięte w kawałki zwłoki mężczyzny, które wypełniały większą część antału.
_____________________________________________________________
7.
Co dusi pieska?
Pewnej nocy, mieszkającą samotnie kobietę zbudził jej wierny towarzysz - pies rasy doberman. Kobieta szybko zerwała się z łóżka i pobiegła zobaczyć co się dzieje. Gdy dotarła do psa, ten najzwyczajniej w świecie się dusił. Przerażona, że jej pupilek z trudem łapie powietrze, natychmiast ubrała się i zawiozła dobermana do pobliskiego weterynarza. Ten na wpół jeszcze zaspany, na wpół rozdrażniony, że przerywa się jego sen, postanowił rzucić okiem na psa. Po ogólnych oględzinach przyznał, że nie jest do końca pewny przyczyny problemów z oddychaniem jej pupila, lecz stwierdził, że musi szybko interweniować, bo w przeciwnym razie pies niedługo się udusi. Nakazał kobiecie powrót do domu mówiąc, iż sam da sobie radę - musi jedynie przeprowadzić mały zabieg - a rano będzie mogła odebrać swojego pieska całego i zdrowego. Nieco uspokojona właścicielka opuściła dom weterynarza, wsiadła do samochodu i udała się w stronę swojego domu. Ledwie otworzyła drzwi, gdy dobiegł ją głośny dźwięk telefonu. Zdziwiona, kto może do niej dzwonić o tej porze, podniosła słuchawkę. "Proszę natychmiast uciekać z domu i wezwać policję! - usłyszała głos weterynarza - pani pies dusił się, gdyż w jego gardle utknęły odgryzione 3 męskie palce!". Przerażona kobieta zrobiła tak, jak nakazał jej weterynarz i już po 10 minutach w jej domu zjawili się policjanci. W łazience znaleźli oni zakrwawionego seryjnego mordercę z odgryzionymi trzema palcami, którego poszukiwali już od kilku miesięcy.
tylko tyle
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Xsi dnia Nie 21:02, 30 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonymous Emo
Wujek Heniu
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Wto 19:41, 01 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
wiecej wiecej wiecej
...boooze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blair
Administrator
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 1580
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:32, 23 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
niektóre są strasznie obrzydliwe ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|